Matkoo! Czemu mnie tak
bolą plecy? Co ja w robiłam w nocy? Z takimi myślami zaczęłam wracać do świata
żywych. Uchyliłam delikatnie powieki i to co zobaczyłam wmurowało mnie. Spałam
przytulona do jednego z chłopców, a mianowicie Nialla. Rozejrzałam się po
pokoju, nie podnosząc się z torsu chłopaka. Na podłodze spała Nadia opierająca
się plecami o Harry’ego, na fotelu w dziwnej pozycji spała Kate. Głowę miała w
dole, a nogi zarzucone na oparcie fotela. No dżizas, jak tak można spać?
:D. Nieopodal mnie i Nialla spał Liam
skulony w kłębek, a na podłodze oparty o jego nogi Lou. Tylko jedno mi nie
pasowało, gdzie jest Mia i Zayn? Czyżby zmyli się w nocy? Nagle usłyszałam
chichot dochodzący z kuchni. Postanowiłam się tam udać i jak najdelikatniej
zaczęłam się podnosić by nie obudzić blondynka. Udało się! Ani drgnął. Wstałam
i udałam się w stronę kuchni.
- Siema ludzie! A wy co tutaj robicie?
- Bo my, znaczy się ja i Mia jesteśmy tak kochani, że robimy
Wam pyszne śniadanko.- odpowiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy mulat.
- No widzę, tylko dlaczego cała kuchnia i WY jesteście uwaleni w mące i jajkach? Dzieci,
dzieci. Mama nie nauczyła gotować?
- Nauczyła, nauczyła. Lex kochanie jeszcze nikomu nie
zaszkodziła mała bitwa na jedzenie.- W tym momencie poczułam jak coś
nieprzyjemnego spływa mi po twarzy. Moja kochana przyjaciółka, wylała mi całą
zawartość jajka na włosy.No cóż.. Chce wojny to będzie ją miała. Wzięłam to co
było pod ręką, a był to ketchup i cisnęłam nim w stronę przyjaciółki, która
zdążyła się uchylić i trafiłam nim w kogoś stojącego w drzwiach. Bałam się spojrzeć
kto to był, ale kto nie ryzykuje ten nie ma czy jakoś tak to leciało.
- O ty mała!- usłyszałam krzyk Louisa i już trzymał mnie na
rękach. Zaczął nieść mnie po schodach na górę. Po chwili wylądowaliśmy w jednej
z łazienek. Włożył mnie do kabiny prysznicowej i odkręcił zimną wodę.
- BooBear zimno mi! Zakręć tą wodę, albo chociaż odkręć ciepłą
to się przy okazji umyję! Błagam!
- Nie zasłużyłaś, a za tego BooBeara tak szybko stamtąd nie
wyjdziesz.
- Lou kochanie, zlituj się nade mną. Ja tu zamarznę.
- E e – mogłam się tylko domyślić, że pokręcił przecząco
głową.
- Ratuuunku! Ten psychopata nie chce mnie stąd wypuścić,
pomóżcie mi!
Usłyszałam na schodach kroki, ktoś wbiegał tak szybko, że
zapewne zachaczył się o coś i runął jak długi na ziemię. Usłyszałam, tylko
cichę jęknięcie i za chwile drzwi do łazienki się otworzyły.
- Boże, Lou co Ty jej tam robisz, że ona tak krzyczała?
- A nic, stoi sobie pod zimną wodą, za to, że oblała moją
ulubioną koszulkę w paski ketchupem.
- Wypuść już ją, bo zachoruje.- Drzwi kabiny otworzyły się i
ujrzałam mojego wybawiciela.
- Nialler, mój bohaterze! – Rzuciłam mu się na szyję nie
zważając na to, że jestem mokra.
- Lex, nie obraź się, ale jesteś zimna.
- Zażalenia kierujemy do Louisa Tommo Tomlinsona! -
krzyknęłam wbiegając do tymczasowego pokoju mojego i Kate.
Zamknęłam drzwi na klucz i udałam się do garderoby.
Spojrzałam przez oknao, pogoda była piękna. Wybrałam szorty i jakąś zwykłą
zwiewną bokserkę. Weszłam do łazienki, przebrałam się i ogarnęłam swoją twarz i
włosy.
- Lexi! Chodź na śniadanie! Jestesmy głodni!- usłyszałam
dzikie krzyki, wszyscy nawzajem się przekrzykiwali.
- Idę, już idę. Jeszcze nikt się z głodu nie skupciał
kochani!
Weszłam do kuchni, była posprzątana ;O! Wszystko aż lśniło, a przy stole
siedziało 8 osób.. No tak, pięknie, ani jednego wolnego miejsca.
- Lexi, chodź usiądź- powiedziawszy to, Liam wstał z
miejsca.
- Nie Li, siedź ja sobie poradzę.
Wzięłam talerz i nałożyłam na niego dwa naleśniki z nutellą
i bitą śmietaną, a następnie usiadłam na blacie. Muszę przyznać, tak dobrych naleśników
jeszcze nie jadłam.
- Noo, muszę Wam powiedzieć, że od dzisiaj jesteście moimi
mistrzami.
- Mistrzami, Ty ich nazywasz mistrzami? Jeszcze nie jadłaś
moich naleśników, one są ZAJEBISTE! – zaczął przechwalać się Harry.
- Tee, tee Loczuś przystopój, nie unoś się tak, bo odlecisz
i kto posprząta po śniadanku?
- No jak to, kto?
Taka tam, ma na imię Lexi, a pomoże jej nie kto inny jak Nadia. Wy
jesteście leniwe to wy sprzątacie.
- Oo wypraszam sobie, nazwałeś mnie leniwą?? Chcesz
posmakować mojego prawego sierpowego?- zaczęła unosić się Nadia.
- Ojj kochana, nie denerwuj się tak. Złość piękności
szkodzi.- odpowiedział jej Harold.
- O to się nie martwię, mi to już nie grozi, a teraz ruszaj
te swoje zacne cztery literki i pozmywamy oboje. Pasuje Ci?
- Z Tobą, zawsze.
Wszyscy wyszliśmy z kuchni zostawiając nasze gołąbeczki
same. Usiedliśmy podobnie jak zeszłego wieczoru i włączyliśmy Love
Actually. Jeden z moich ulubionych filmów.
- Ludzie zlitujcie się, oglądać mój ulubiony film beze mnie?
- Chodź mój Haroldziku, zająłem Ci miejsce- wyciągnął do
Niego rękę Lou.
- Tylko Ty mnie tu rozumiesz. – podszedł chłopak zajmując
miejsce koło Niego. W tym czasie Liam przeniósł się na jeden z foteli.
- No dzięki ludzie, a ja gdzie usiąde?- zaczęła marudzić
Nadia wychodząc z kuchni.
- No jak to gdzie? Tutaj. – pociągnął ją za rękę Harry i
posadził na swoich kolanach.
Film oglądaliśmy z
ogromnym zaciekawieniem, tyle, że denerwowało Nas ciągłe komentowanie go przez
Harry’ego. To, że znałm ten film na pamięć nie zobowiązywało go do mówienia co
będzie w danym momencie i mówienia kwestii wraz z bohaterami. Obejrzeliśmy
jeszcze kilka filmów. Nawet nie zorientowaliśmy się, że jest godzina 16. Ja i
Nadia zrobiłyśmy obiad i wszyscy zasiedliśmy do stołu. Wszyscy chwalili nasz
posiłek, a niektórzy prosili nawet o dokładkę. Po zjedzonym posiłku włożyliśmy
naczynia do zmywarki i udaliśmy się do salonu.
- Ejj ludzie, macie ochotę na coś mocniejszego? – zapytała
Nadia
- A co możesz Nam zaoferować?- ożywił się Zayn
- Wódka, jakieś piwo. Nas co macie ochotę?
- No to jak coś mocniejszaego to pijemy wódkę- odpowiedział Niall.
Po uzgodnieniu co pijemy, poszłam razem z Nadią do kuchni po
procenty, jakieś napoje, szklanki i kieliszki. Zabawa zaczęła się rozkręcać. Po
kilku kolejkach cała ekipa była już wesoła, nawet Liam wypił z Nami, mimo, że
unika alkoholu.
- Może zagramy w butelkę, co wy na to? – zapytała Mia.
- Gramy! – krzyknęliśmy zgodnie.
- Kręce pierwszy! – wyrwał się Lou i złapał pustą butelkę ze
stołu.
Usiedliśmy w kółku i zaczęła się zabawa. Lou kręcił
kilkakrotnie, gdyż cały czas wypadało na Niego. Za kolejnym razem wypadło na Harolda.
- Pytanie czy wyzwanie przyjacielu?
- Wyzwanie oczywiście.
- A więc kochany, staniesz na stole i zrobisz striptiz,
jesteś w stanie podołać?
- Ja bym nie był w stanie? Ojj LouLou nie wiesz co mówisz.
Harry podniósł się z miejsca, stanął na stole, a my
włączyliśmy mu muzykę. W jej rytm zaczął tańczyć i zdejmować kolejne partie
ubrań, kiedy został w bokserkach i miał zamiar je zdjąć, krzyknęłam:
- Dobra, dość. Styles ubieraj się, teraz Ty kręcisz.
Lokowaty ubrał się i
dosiadł się do Nas po czym zaczął kręcić butelką. Jak na złość wypadło na mnie.
- Oo słoneczko, pytanie czy wyzwanie.
- Jeżeli to Ty wymyślasz, to wolę pytanie. – zaśmiałam się.
- Hmm.. O co by tu zapytać- zauważyłam, że spojrzał się w
stronę Nialla i na jego twarz wkradł się złośliwy uśmieszek.- Kochana Lexi,
powiedz Nam proszę, czy całowałaś się z Naszym Horankiem.
- Uczciwie przyznaję, że …- zatrzymałam na chwilę swoją
wypowiedź, by potrzymać ich w
niepewności- nie, nie całowałaliśmy się.
- Coś mi się nie chce wierzyć- szpepnął Zayn.
- Ojj, Malik, Malik. Mniej wiesz, lepiej śpisz. Pamiętaj.-
Klepnęłam go lekko w ramię.
Graliśmy w butelkę jeszcze jakiś czas, ale niestety chłopcy
postanowili się zbierać do domu. Powiedzieli, że mają umówione na jutro jakieś
spotkanie, ale nie powiedzieli Nam co i jak.
- Do zobaczenia dziewczyny, mamy nadzieję, że spotkamy się w
najbliższym czasie- powiedział Liam i uściskał Nas wszystkie na pożegnanie.
Wszyscy chłopcy poszli w jego ślady.
- Do zobaczenia Lexi- powiedział cicho Niall i złożył
delikatny pocałunek na moim policzku. Niech to szlak, bankowo byłam teraz
czerwona jak cegła, z której wybudowany jest dom Nadii. Czy ja muszę tak na Niego reagować?! Boże, zlituj się! Nie chcę być
taka nieśmiała! Ześlij mi trochę pewności siebie, bo ja tu wykituję kiedyś!
- Pa Niall.- odpowiedziałam cicho i zamknęłam za Nimi drzwi.
Odwróciłam się i spostrzegłam trzy pary oczu wgapiające się w moją osobę.
- Ktoś tu się zakochał.- zaczęła przedrzeźniać mnie Kate.
- Nie zakochałam się, o czym Ty mówisz?
- Nie zakochałaś się, a co to za rumieniec?- Mia podeszła do
mnie i złapała mnie za policzki.
- Jeju no, może i mi się podoba, ale na pewno się nie
zakochałam. Przepraszam, ale idę do łazienki, a później położe się spać.
Dobranoc.
Nie wiem czemu, ale byłam jakaś poirytowana słowami
dziewczyn. Ewidentnie się ze mnie nabijały. Nie moja wina, że jestem tak
nieśmiała, że nawet głupi buziak w policzek powoduje u mnie takie rumieńce.
Skierowałam się do pokoju po swoje rzeczy, a następnie udałam się do
łazienki. Weszłam pod prysznic,
odkręciłam chłodną wodę i stałam tak jakiś czas. Wyszłam, wytarłam się
dokładnie i przebrana w piżamę weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, a po
kilku minutach zasnęłam.
________________________________________________________
Od autorki:
Hej. Przepraszam, że rzadko coś publikujemy, ale ostatnio nie mamy za bardzo czasu. Dziękujemy za ponad 1230 wejść. Mamy cichą nadzieję, że będziecie z Nami do końca tego opowiadania. Zapraszam do komentowania. To bardzo motywuje do dalszej pracy. Pozdrawiam serdecznie. :*
Jeju ale świetny :*
OdpowiedzUsuńczekam na następny :D
Jest świetny :) ! Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, żę naprawdę szybko się ukaże <3
OdpowiedzUsuń